Tak więc się doczekałam i dostałam swojego przewodnika po Porto. Niestety wyobrażałam sobie to inaczej, a mianowicie, iż osoba będąca moim "buddy" (mentorem) będzie z mojej uczelni, a jednak tak to u nich nie działa.
Obie z Agą byłyśmy mentorkami, Aga dostała pod swoją opiekę Turka (ostatnio zaprosił ją do siebie!), a ja pewną Niemkę, z którą oczywiście nie mam już kontaktu, jak to z nimi bywa. W każdym razie jest to bardzo cenne doświadczenie, zwłaszcza teraz, kiedy wyjeżdżamy wiemy już co musimy załatwić tam na miejscu.
Zgłosiłyśmy się więc po swoich buddies, Aga została przydzielona pewnej portugalce imieniem Ana, mną zaś opiekuje się Nuno.
(DLACZEGO PORTUGALCZYCY SĄ TACY NISCY JA SIĘ PYTAM?!) - musiałam dać ujście swojemu wzburzeniu, wybaczcie.
W każdym razie pobyt w Porto wydaje się dzięki nim mniej przerażający, możemy ich pytać i prosić dosłownie o wszystko.
PS. Jeśli chcielibyście w przyszłości zaopiekować się Erasmusami na swojej uczelni - udajcie się do oddziału ESN na waszej uczelni (na pewno taki jest!), co pół roku, jakiś miesiąc przed rozpoczęciem nowego semestru ruszają nabory na Mentorów i uwierzcie mi, zawsze się ktoś znajdzie do opieki :)
PS 2. W tym roku dostałam pod swoja opiekę Portugalczyka, jednakże wyjeżdżałam i nie mogłam go odebrać z lotniska, ale dał sobie radę i nie musiałam mu pomagać - jak widać Polki są uczynne i zajęły się kolegą odpowiednio :D
Powodzenia dziewczyny!
OdpowiedzUsuńCzekam na relacje, może znajdę jakieś inspiracje dla naszego ESNu... ;)
PS Prawda, Portugalcy wyglądają.. ciekawie, większość taka niziutka :D
Zula
Dzięki wielkie :)
OdpowiedzUsuń